PIĘKNY JEST POZNAŃ, A JESZCZE PIĘKNIEJSZE POZNANIANKI

Spowiedź człowieka gumy

Fenomenalny zapaśnik- akrobata

Kley rozmawia z czytelnikami „Nowego Kurjera”

Popularnemu w latach 30tych XX wieku zapaśnikowi- Fritzowi Kleyowi, bardzo do gustu przypadł Poznań. Gościł on na turnieju w Grodzie Przemysława w listopadzie 1930 roku. Dzięki wspaniałej technice walki zawodnik ten, był często zapraszany na turnieje w Polsce. W Poznaniu rywalizował min z takimi zawodnikami jak: Teodor Sztekker, Wacław Badurski, czy Leon Pinecki. Wtajemniczeni mówią że Poznań to miasto doznań. Cokolwiek to znaczy, Kley chyba miał okazję przekonać się o tym osobiście! Jego przemyślenia na ten temat możemy przeczytać, dzięki wywiadowi jakiego udzielił dziennikarzom Nowego Kurjera. Zaczynamy!

Wczoraj po skończonych walkach udał się nasz współpracownik do garderoby Pana Kleya, popularnego w naszem mieście ze względu na oryginalny jego system walki, zapaśnika o sławie wszechświatowej, z prośbą o wywiad dla czytelników „Nowego Kurjera”.

Na samym wstępie zapytujemy bardzo sympatycznego, a fenomenalnego zapaśnika czy prawdą jest, że pochodzi z Wiednia?

– Oczywiście, odpowiada Kley. Co prawda urodziłem się w Berlinie, gdzie mieszkają moi rodzice i gdzie ukończyłem 8klasowe gimnazjum,ale długi czas mieszkałem w Wiedniu, gdzie zapisałem się do „Hochschule fuer Bodenkultur”. Jednak już poroku, z powodu trudności materjalnych, wróciłem do rodzinnego miasta.

-A w którym roku i gdzie rozpoczął pan karjerę atletyczną?

-Było to w Berlinie w r.1923, gdzie mimo protestów mojej matki, wystąpiłem po raz pierwszy na ringu jako amator i walczyłem z takimi asami, jak słynny pięciokrotny mistrz świata Schmidt Westergaard, Kawan i inni. 0trzymałem tam czwartą nagrodę. Muszę przyznać, że byłem tym niespodziewanym sukcesem bardzo uszczęśliwiony. Od tej pory zostałem zawodowym zapaśnikiem i oddałem się systematycznemu treningowi. Zyskałem dobrą formę ,czego najlepszym dowodem było dwukrotne zdobycie mistrzostwa świata w średniej wadze: w roku 1928 w Monachjum i w roku 1929 w Paryżu.Od tej pory zacząłem trenować usilnie i dziś już świetnie się czuję na siłach.

-Jak to było z pańską walką ze Sztekkerem we Wrocławiu? –pytamy

-Walka moja ze Sztekkerem we Wrocławiu, nie została właściwie zakończona. Sztekker nie mogąc mi dać rady, zaczął walczyć brutalnie, a w pewnym momencie z odwrotnego pasa rzucił mnie na głowę. Publiczność tamtejsza zajęła wobec Sztekkera wrogie stanowisko. Sędziowie walkę przerwali, a ja byłem tak oszołomiony, że zupełnie wycofałem się z turnieju.

-Co pan może powiedzieć o obecnym turnieju?

-Przyznam się szczerze-odpowiada Kley- że będę miał dużą,dużą pracę, w szczególności ze Sztekkerem, który niewątpliwie zechce tutaj, wobec swojej publiczności, odegrać się ze mną. Ja jednak jestem na wszystko przygotowany, toteż spotkanie ze Sztekkerem jest dla mnie naprawdę frapujące. Z niecierpliwością oczekuję walki rozstrzygającej z tegorocznym mistrzem świata.

Również z zapałem szykuję się do walki eliminacyjnej z Pineckim.Jak pan wie, Pineckiego w pierwszem spotkaniu rzuciłem na obie łopatki. W rewanżu udało się wprawdzie Pineckiemu porażkę wyrównać, ale ostatecznie co to była za przegrana z mojej strony! Dopiero po 1godzinie i 10minutach zdołał Pinecki uzyskać wątpliwą przewagę nade mną i to zaledwie jednym punktem. Szczególny „kuraż” mam na Pineckiego, gdyż jego nelsony nie straszą mnie bynajmniej.

-A czy był pan kiedy w Poznaniu?

-Nie, jestem tu po raz pierwszy.

-Jak się panu podoba nasz gród? –pytamy w dalszym ciągu.

-Bardzo piękne miasto-pada odpowiedź-i nadzwyczaj sympatyczna publiczność. Objektywizm publiczności poznańskiej wyczułem już podczas walki mojej z Pineckim. Mimo, że przeciwnikiem moim był Polak, całkowita sympatja widzów była po mojej stronie, jakoże jestem zapaśnikiem walczącym zawsze i z każdym przeciwnikiem „fair”.

-Jeździłem dużo ,znam większe i mniejsze miasta, przyznam się jednak, że Poznań przypadł mi do gustu. Szczególnie ładne i miłe są Poznanianki, wśród których widzę dużo interesujących się obecnym turniejem.

-Nic chcąc więcej męczyć pytaniami p. Kley’a, dziękujemy mu za te kilka zdań dla naszych Czytelników, a on, żegnając się z nami, dodał:  Polubiłem bardzo Poznań i miłych jego mieszkańców, a przed uroczemi Poznaniankami schylam głowę, za ich zrozumienie i popieranie sportu…

-jeszcze jedno. Bardzo mi się podobają sprawozdania z walk, podawane w „Nowym Kurjerze”. Są ujęte bardzo dowcipnie i interesująco ,to też mimo, że nie potrafię czytać po polsku, z niecierpliwością codziennie oczekuję na ukazanie się „Nowego Kurjera”. Gospodyni moja (bardzo sympatyczna Kobieta) szczegółowo tłumaczy mi Wasze sprawozdania..

Nowy Kurjer: dawniej „Postęp” 1930.11.23 R.41 Nr272

Jeśli się podobało, tutaj możesz wesprzeć stronę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Więcej wpisów

EKSPERYMENT

Trenujecie przy muzyce swoich ulubionych wykonawców? Nie zawsze było to oczywiste. Wszyscy wiemy że muzyka

ZISHE BREITBART Z RODZINĄ

Czasami uda się upolować jakąś ciekawostkę za stosunkowo niewielkie pieniądze. Co prawda zwykle przepłacam, ale

Copyright © 2023 zsilnychnajsilniejsi.pl All rights reserved.

Zakaz kopiowania i rozpowszechniania treści bez wiedzy właściciela.