Ostatnio pisałem o walce Franciszka Cyklopa Bieńkowskiego z Carpinim. Nasz sympatyczny atleta dał Włochowi w kość, w rewanżu za jego niesportowe poczynania w walce z młodziutkim Władkiem Cyganiewiczem. Zbyszko II po walce miał stracić przytomność, a już następnego dnia, polskie jak i zagraniczne gazety obiegła informacja o jego śmierci.
„Pisma łódzkie donoszą o tragicznym wypadku Wł. Cyganiewicza, którego młode życie padło ofiarą brutalności zapaśniczej. W Łodzi odbywają się obecnie wielkie zapasy o mistrzostwo w których biorą także udział pierwszorzędni zapaśnicy zagraniczni.
Ostatnio stanął Cyganiewicz do walki z Włochem Carpinim. Ten niedozwolonym chwytem rzucił przeciwnika głową w dół, i wykonał nim gwałtownego młyńca w powietrzu, tak, iż Cyganiewicz stracił przytomność. Bezprzytomnego odniesiono do garderoby, a następnie odwieziono go do hotelu. Lekarze stwierdzili niebezpieczne wstrząśnienie mózgu. Na drugi dzień rano rozeszła się wiadomość, że Cyganiewicz w nocy wyzionął ducha. Władysław Cyganiewicz, młodszy brat rozgłośnego Zbyszka wystąpiwszy niedawno, po ukończeniu studyów, na arenie zapaśniczej, zapowiadał się jako pierwszorzędny atleta. Był on znany jako przepiękny, wspaniały okaz męskiej piękności.
W zapasach łódzkich pokonał już kilku przeciwników, pomiędzy innymi brawurowo położył na barki walczącego niezwykle brutalnie i wbrew przepisom olbrzymiego Szwajcara Lemma.” – Gazeta Poranna, Lwów 4.02.1912
Na szczęście historia o śmierci Władka okazała się fałszywa. Kilka dni później prasa dementowała niepokojące pogłoski. Pojawiły się nawet podejrzenia o tym, że plotka mogła być ukartowana. Jej celem miała być promocja Władysława Cyganiewicza. Jeśli to prawda to o Zbyszku II było przez kilka dni głośno w Europie i Ameryce!
„Bracia Cyganiewicze są w przeciwieństwie do ogółu atletów, ludźmi wykształconymi i inteligentnymi — a inteligencja przydaje się także zapaśnikom, ułatwia im walkę na arenie— i reklamę. Zbyszko Cyganiewicz, jak wiadomo, doskonale zna wszystkie arkany tak kunsztu zapaśniczego jak reklamy, a brat jego Władysław, któremu fachowcy przepowiadają jeszcze świetniejszą karyerę, przewyższył już swego brata w kunszcie reklamowym. Puszczona umiejętnie w świat bajka o śmierci Władysława Cyganiewicza, który rzekomo uległ udarowi serca podczas mocowania się z Włochem Carpinim w cyrku Devigne w Łodzi, była iście amerykańską gigantyczną blagą reklamową, która zapewniła młodemu atlecie rozgłos (bezpłatny I) we wszystkich dziennikach Nie tylko nasze, ale wszystkie zagraniczne pisma przyniosły telegramy, wstrząsające opisy, życiorysy, portrety Władysława Cyganiewicza i ilustracye „śmiertelnej” jego walki…
…W Wiedniu, jak piszą tamtejsze dzienniki, w kołach zawodowych atletów dają obecnie wyraz przekonania, że cała historya była manewrem w celu uzyskania rozgłosu. Przekonanie to opiera się także na tem, że w łódzkiej trupie atletów znajduje się atleta Risbacher, który znany jest z podobnych sztuczek reklamowych i snadnie mógł służyć swojem doświadczeniem przy puszczaniu w świat alarmującej bajki. Zresztą także liczni inni głośni atleci mieli w swej karyerze takie wypadki. Także Zbyszko Cyganiewicz, także Lurich, Aberg, Pons kilkakrotnie znaleźli się w tem miłem położeniu, że w pełni sił i zdrowia czytali swoje nekrologi. – Nowiny 8-02-1912