W czasie pobytu Władysława Pytlasińskiego w Paryżu, miasto to odwiedził nie kto inny jak sam Carl Abs. Niemiecki Dąb występował w cyrkach, głównie na terenie Niemiec i Francji. Słynął z olbrzymiej siły i nienagannych umiejętności zapaśniczych. W owym czasie był czołowym europejskim atletą. Pochodził z Hamburga, ważył 115 kg, cieszył się sławą i uznaniem w kręgach siłaczy i zapaśników.
Często w miastach w których gościł rzucał miejscowym zawodnikom wyzwanie i oferował pokaźne nagrody pieniężne za wygraną walkę. Tak było również tym razem. Podczas wizyty w klubie w którym trenował Władysław, Carl Abs zaprosił jego, oraz trenera do pojedynku. Za wygraną oferował 300 Franków. Koledzy długo się nie namyślali i stawili się w pełnej gotowości o wyznaczonym czasie na ringu w Cirque d’Hiver. Na pierwszy ogień poszedł kolega a zarazem trener Władysława. Nie znamy jego personaliów, wiemy natomiast że dość szybko musiał uznać wyższość olbrzymiego Niemca. Walkę Pytlasińskiego wyznaczono na następny dzień. Gdy pamiętnego dnia 30.11.1889 roku przeciwnicy stanęli naprzeciw siebie, przypominali Dawida i Goliata. Szyderstwom i złośliwościom publiczności pod adresem Pytlasa nie było końca. „Minogo na kogo ty się stawiasz?”, „Ty suchmielu, idź lepiej do szpitala a nie do walki!”. Na ambitnego zawodnika takie docinki mogły tylko zadziałać jak płachta na byka. Tak też się stało. Po niespełna dwuminutowym pojedynku niemiecki olbrzym leżał na łopatkach, a publika zbierała szczęki z podłogi! Władysław z kolei opuszczał ring niesiony na rękach przez klubowych kolegów.