Niezbyt często udaje się przeczytać wywiad z zawodnikiem takim jak Leon Pinecki. Na szczęście dla nas, jeden z redaktorów Przeglądu Sportowego uciął sobie krótką pogawędkę z popularnym Leonkiem na chwilę przed jego walką w Cyrku Warszawskim. Co mówi Pinecki o swoim podwójnym nelsonie? Zapraszam do lektury fragmentu artykułu!
„— Co pan myśli o swoim ulubionym nelsonie? — pytamy Pineckiego na chwilę przed walką.
— Proszę pana — do walki nie można przystępować w rękawiczkach. Ja walczę nelsonem, — bo Bóg dał mi długie ręce — inni koledzy posiadający wiele zręczności i zwinności, walczą innemi chwytami. Ja muszę nelsonem, bo czy ktokolwiek sobie wyobrazić mnie wymykającego się z rąk przeciwnika — piruetem na głowie? Dlaczego mój nelson jest najgroźniejszy? Oto poprostu dlatego, iż kto inny zaciska w nelsonie ręce na karku przeciwnika — a moje długie ręce pozwalają mi na złożenie rąk aż na czubku głowy mego współzawodnika. Zresztą jeżeli kto uważa, że nelson mu może zaszkodzić, to w każdej chwili ma możność dać znać arbitrowi, iż uznaje się za pokonanego i wtedy ja nelsona otwieram momentalnie.
— Jak się pan czuje w bieżącym sezonie? — pytamy. Doszły nas wieści o chorobie serca?
— Byłem chory, nawet poważnie chory po ostatnim wielkim turnieju we Frankfurcie nad Menem. Wyobraża pan sobie, jak trudno było mnie, Polakowi, zdobyć tam pierwszą nagrodę.
— A co pan myśli o swych kolegach w turnieju warszawskim?
— Większość z pośród nich już znam. Nie walczyłem tylko nigdy z Pooshoffem i nie orientuję się jaki to jest zapaśnik.”
Źródło Przegląd Sportowy. R. 7, 1927, nr 10
Jeśli się podobało, rozważ wsparcie strony
https://buycoffee.to/zsn?fbclid=IwAR0SRHc8SYxihH3d1Hs1vq4LmIt_7tNpVHyK9WXwBTRHlulI9lBm-a5H6ao%C2%A0